Gadatliwy
Nathan po kilkunastu minutach zapadł w głęboki sen.
Nad ranem obudził go telefon, który dzwonił jak szalony.
-Halo?
-Nathan, kochanie wrócimy dopiero jutro, mam nadzieję, że zajmiesz się dziewczyną.
-Taa. Cześć. - Mruknął, odkładając słuchawkę. Poszedł do kuchni zrobić śniadanie. Potem obudził dwie dziewczyny, które nadal spały na sofie, ubrały się i szybko wyszły z domu.
-Ej, ty... różowa. Śniadanie! - Krzyknął z kuchni.
Offline
Gadatliwy
-Moi starzy dzwonili. Wrócą jutro, więc łaskawie bądź grzeczna, bo kazali mi się Tobą zająć. Też nie jestem zadowolony z tego powodu, ale chyba wytrzymasz jeden dzień, co? - Powiedział, biorąc dziewczynę na ręce. -Chyba nie chcesz drugi raz wylądować w basenie? - Mruknął, spoglądając na dziewczynę.
Offline
Gadatliwy
-Jesteś lekka mogę Cię trzymać cały dzień. - Uśmiechnął się i postawił dziewczynę na podłogę. -Wytrzymasz to tylko jeden dzień. - Powiedział, idąc do kuchni.
Offline
Gadatliwy
-Kochanie, to mój dom i moje zasady, więc mogę robić co chcę. A ty tu jesteś tak jakby na razie gościem, więc to ty powinnaś zrobić dobre wrażenie. - Powiedział przez śmiech, nakładając na talerz naleśniki i podając dziewczynie. -Smacznego.
Offline
- Myślę że nie otrute - mruknęła pod nosem biorąc talerz z jedzeniem. - Może i jestem gościem ale ja zrobiłabym dobre wrażenie no ale ty mi przeszkodziłeś - powiedziała patrząc się na naleśnika.
Offline
Gadatliwy
-Przy mnie nie musisz udawać. To "dobre" wrażenie będziesz robiła przy moich starych. - Mruknął, biorąc kęs naleśnika.
Offline
Szukający Szczęścia
Faith siedziała w służbowym samochodzie jakiegoś urzędu z przydzieloną losowo urzędniczką. Dłonie wcisnęła w kieszenie szarej bluzy, która lata młodości przeżyła już dawno. Na swoje rzeczy nie potrzebowała walizki. Wystarczyła jej dość duża torba.
Kiedy wjechały do nieznanej jej wcześniej dzielnicy, rozmyślała o swoim rodzeństwie. Ciekawy, czy jeszcze kiedyś je zobaczy. W zamyśleniu obserwowała duże domy, już na pierwszy rzut oka należały do bogatych rodzin. Do jednej z nich teraz trafi, chociaż nie wie o niej praktycznie nic.
Urzędniczka zatrzymała samochód pod jedną z bogatych willi. Faith nie czekając na jej pozwolenie wyszła z samochodu zarzucając torbę na ramię.
Czas przywitać "nowe" życie.
Offline
Obserwował jak jego rodzice biegają od okna do okna. Każda osoba ma inne sposoby na zabicie czasu, gdy na kogoś czekają. Jedni wtedy dzwonią i popędzają bo nie chcą dłużej czekać, inni spokojnie nie przerywają swoich wcześniejszych spraw,a jego rodzice wyglądają przez okna jakby się bali, że nie usłyszą samochodu. Tylko on zachował spokój i nie dołączył się do czekania na jego nową "siostrę". Dobrze było mu będąc jedynakiem. Oczywiście gdyby to był niemowlak to nie miałby innego wyjścia, stało się i musi to zaakceptować. Jednak decyzje o adopcji nigdy nie zaakceptuje. Nawet ich tłumaczenie, że przez całe swoje życie miała ciężko i powinien być dla niej miłej, nic nie zmienią. Nie zacznie skakać z radości, że ma nowego mieszkańca domu ani nie będzie dla niej miły. Według niego to niemożliwe, by ta dziewczyna była normalna i nie zdemoralizowana. Nie musi być bardzo grzeczna i miła, on też tak nie potrafi, ale jeśli będzie wszystko rozwalać to znienawidzi jej jeszcze bardziej.
Offline
Gadatliwy
-Dzisiaj? Nie. Ale możemy pochodzić po mieście. Zwiedzisz okolice, sklepy i tak dalej. Co ty na to? - Mruknął, dokańczając naleśnika.
Offline