Gadatliwy
-Nie wracać? I niby, gdzie pójdę? Moi rodzice zmarli, nie mam swojego domu. Dotąd mieszkałam z nim. - Odpowiedziała i spojrzała na szklankę. Wzięła ją, napiła się i odstawiła szklankę.
-A tak w ogóle, nie podziękowałam Ci za to wszystko. Gdyby nie ty, to zapewne bym tam zginęła. - Zauważyła Naomi.
Offline
- Możesz na razie zostać u mnie. Mam duży dom i tak jest bardzo samotnie w nim. - zaproponował. Może dalej się uczysz? - spytał. Jest kilka rozwiązań każdego problemu i ten też zostanie rozwiązany. - Nie ma za co.
Offline
Gadatliwy
-Nie, dawno porzuciłam szkołę. Jakoś nie mogłam się pogodzić z myślą, że moi rodzice zmarli. Chociaż sądzę, że nie interesował ich mój los. Codziennie byli w podróży. - Mruknęła. -Zresztą nie ważne... dlaczego Ci o tym mówię? - Dodała, spoglądając z uwagą na chłopaka.
Offline
- Gdybyś zaczęła znowu szkole to mogłabyś mieszkać w internacie. To byłoby dobre wyjście, mogłabyś się oderwać wtedy od chłopaka - nakłonił. - Podróżowali? Kim byli? - spytał ciekawsku. Jego rodzice też często podróżowali. Mało ich widział, częściej spotykał opiekunkę niż ich. - Nie wiem, ale to dobrze, że chcesz komuś to powiedzieć.
Offline
Gadatliwy
-Nie lubię, kiedy wokół mnie jest za dużo ludzi. - Odpowiedziała. -Może nie są tacy źli jak mi się wydaje... - Dodała. -Chyba zamieszkam u starego, dobrego przyjaciela. Tylko nie jestem pewna, czy on będzie chciał mnie widzieć. Po tym co się stało... - Mruknęła.
Offline
- Nie zawsze jest dużo ludzi. Podczas lekcji może i być, ale podczas przerw można potajemnie gdzieś się skryć. - powiedział. On nawet lubił to w szkole, dlatego zaproponował niezbyt dobry plan. - A co się stało?
Offline
Gadatliwy
-Kiedyś poszłam do Niego, przytuliłam Go, bo nie widziałam się z Nim kilka miesięcy. No i zobaczył to mój chłopak. Tak go pobił, że wylądował w szpitalu. - Mruknęła. -Nie rozmawiajmy o tym, dobrze? Nie chcę rozpamiętywać tego co było kiedyś. - Powiedziała, spoglądając na chłopaka.
Offline