James wziął swój brązowy plecak, ubrał swoją jeansową kurtkę i wyszedł. Jego siostra wyszła chwilę później, z tym jej ukochanym plecakiem od rodziców. Zamknęła dom, włożyła słuchawki do uszu i puściła muzykę. I tak szła, nie próbując dogonić brata.
Koło niej, na ulicy przejechała czarna limuzyna. To pewnie ta cała Alex, ale jej to nie obchodziło.

Erik otworzył drzwi Lunie
-Witaj panienko Mils- powiedział, a gdy dziewczyna wsiadła zamknął za nią drzwi i ruszył w stronę szkoły.
-Hej- powiedziała do koleżanki Alex , kiedy ta zajęła swoje miejsce- Jak tam po zerwaniu z tym debilem, który Cię zostawił?- uśmiechnęła się delikatnie 
~~~~~~~~~
Leo dogonił Zoellę
-Hej- uśmiechnął się do niej

- Witaj Erik. Jak Ci mija dzień? - zapytała z wyuczonym uśmiechem. Usiadła naprzeciw przyjaciółki i westchnęła.
- Proszę Cię. Ten związek to była jakaś porażka. Nie chcę tego wspominać. Chce zapomnieć. A wiesz co mi pomoże? - zapytała z nadzieją i uśmiechem puszczając oczko do Alex.

-Czyżbyś myślała o zakupach?!- zaśmiała się pokazując swoje białe zęby- Czy może wakacje?
~~~~~~
-Co tam mała?- zapytał ponieważ był od niej o głowę wyższy

- Zakupy! To jak najszybciej. O wakacjach możemy pomyśleć jak będzie trochę wolnego. - odpowiedziała z radością, że przyjaciółka odgadła jej zamiary. - To może w weekend? Co Ty na to?

- Moich chyba też. Nie wiem w zasadzie. Wstałam rano i powitała mnie karteczka, że polecieli do Paryża na jakąś sesję..- mruknęła wyglądając przez okno. - Jak dla mnie mogliby w ogóle nie wracać. - wzruszyła ramionami i spojrzała na przyjaciółkę z uśmiechem. - Chyba dojeżdżamy. - mruknęła mniej entuzjastycznie.

Czarna limuzyna znowu obok niej śmignęła. "Durnie" pomyślała. "Zamiast zanieczyszczać środowisko mogliby ruszył tyłki i pójść na nogach"
Ale nie chodziło jej o środowisko, to po prostu była zazdrość.
Była już przed bramą wejściową na dziedziniec szkolny. Schowała komórkę, słuchawki i przeszła przez bramę, po czym zaszyła się gdzieś w cieniu, niedaleko bramy, oparta o mur.

- Fajnie, że mnie o tym poinformowali. No nic. Niech robią co chcą. - wzruszyła ramionami i wysiadła. - Ja mam ochotę na zakupy. - powtórzyła poprawiając włosy. - To co? Dzisiaj po szkole jedziemy?