Ogłoszenie

Witaj w szeregach piekła!

Wszelkie informacje znajdziesz w odpowiednich działach forum.

Jeśli potrzebujesz pomocy zgłoś się do Administratora/Moderatora.

Wszelkie sprawy proszę zgłaszać na:



gg: 6302429



lub do Adm:

Square

Miłej zabawy!

#1 2013-04-23 12:58:37

 Ray

Szukający Szczęścia

Skąd: Far,far away 8)
Zarejestrowany: 2013-01-11
Posty: 1433

Opowiadanie ;3

Część I ( Z punktu widzenia Lilth )

W ciemności patrząc na szarą drogę i deszcz który pada zawsze kiedy nie mam parasolki. Ona stoi na paluszkach patrząc zbitym wzrokiem przez który przebiega prze zemnie dreszcz. Wczoraj jeszcze stała gruba świnka czekająca na deszcz monet,ale stłukła po zabawie gówniarza którego nikt nie upilnował,a ona stoi ubrana w szarą sukienkę która ma przypominać biały tul patrzy tym samym wzrokiem. Hmm pewnie wydaję się jakoś desperatką bez życia która przejmuję się starą lalką którą nikt nie chce kupić. Tak jak mnie,mamy coś wspólnego,nie wiem czemu zawsze na nią patrzę. Może dlatego,że ukochana osoba zmarła w drodze po nią na prezent. Nie wiem codziennie przychodzę i patrze kilka minut tak jak inne małe dzieci jedyną różnicą jest to,że nie jestem już dzieckiem. Spoglądam na zegar ustawiony za ladą 16:25.Zaraz zaczną się martwić. Stawiam jeden krok w stronę przystanku. Po chwili ją cofam,może zanieczyszczenie dużego miasta już zepsuły deszcz i powodują nie myślenie. Wchodzę do sklepu otwierając drzwi słyszę dzwonek zawsze śmiałam się z niego. Wygląda tak samo jak miałam 15 lat brzydki różowy kolor który już oblókł,białą „skórzaną” kanapę która wygląda jak po walce z lwem,dziwnym lwem ja bym się bała na to usiąść. Wszędzie gdzie się dało leżały poduszki z księżniczkami i superbohaterami. Duży kosz z maskotkami największa atrakcja,ekspedientka uśmiecha się do mnie miną numer 7. Wiem,że taka jej praca i to ciągnie dzieci ale nie zmienna mina mnie przeraża. Mówi do mnie
-Hej,dziewczynko bądź szczęśliwa tak jak ja. Nie dawno odkryłam,że mój narzeczony mnie zdradził ale uśmiech jest dobry na wszystko. W publicznych miejscach uśmiechnij się chcą tego od ciebie ludzie.
Cofam się kiedy widzę małe dziecko o bardzo białych włosach
-Mamo,patrz dziewczynka-wykrzykuję radośnie dzierżąc czerwonego misia. Matka dziewczynki schyla się.
-Choć ona jest niebezpieczna-wstaje i spogląda na mnie jak na zabójce. Stoję w osłupieniu a kobieta która wie o mnie więcej niż ja płaci za misia.
-Dziękuję i zapraszam ponownie- mówi sztucznie ekspedientka.-Coś podać?-zwraca się do mnie po szybkim wyjściu wcześniejszych klientek. Widzę w jej oczach,że próbuję zniszczyć odrzeczeniu.
-Baletnicę-wskazuję na okno
-Tą?-spojrzała już okazując swoje odrzucenie.-Jest brudna,stara leży tu tylko aby nie było szkoda jak znowu ktoś ją stłucze
-Chcę ją-odpowiedziałam zimno
Spojrzała na mnie z miną „Znowu jej odbija” i wróciła na miejsce a kasą. Zapakowała do szarej torebki no cóż kolejny odpadek który będzie się rozkładaj dłużej niż trwa jej życie. Wyszłam beż żadnego „zapraszamy ponownie” widać,że nie każdemu na nie zasługuje.
Deszcz przerodził się w mżawkę. Autobus był prawie pusty. I tak siedziałabym sama. Każdy patrzy abym tylko nie usiadła koło niego,babcie lubujące tkaninę moher obrzucały błotem moją rodzinę. I tak umrą czym się przejmować. Pierwszy przystanek wiem,że to nie tu ale jednak sprawdzam po raz kolejny adres. Mija kilka minut,spoglądam na przechodniów. Normalni ludzie,normalne życie które i tak zaprzepaszczą na normalny świat. Szkoda,że tłum chce abyś powróciła do niego,ale gdyby każdy byłby pisarzem,aktorem,piosenkarzem świat zgłupiałby. Gdyby każdy nim chciał być,przecież kto by przeszkadzał im i narzekał? Po co ja się przejmuję i tak jeśli to by się stało to będę trupem,hmm i tak będę nie potrzebuję cudu. Autobus zatrzymał się,mój przystanek. Wychodząc zauważyłam,ze trzy babcie które przesadziły z perfumami idą za mną. Pewnie zbieg okoliczność? Fajnie by było ale szły za mną dalej. Z słuchawkami w uszach i muzyka która „podnosi na duchu” ruszyłam dalej nie dając po sobie poznać,że wiem,że śledzą mnie. Playlistę zaprogramował mi kolega nie miałam szans wszystkie smutne albumy zostały schowane lub spalone. Zatrzymałam się przed dużą bramą,zadzwoniłam po chwili wielka brama potulnie otworzyła się. Już widzę te plotki,niech mają pociechę z nieszczęścia innych. Powitała mnie od wejścia recepcjonistka z głupim uśmiechem,no cóż mają taką prace tak samo jak do małych dzieci. Ciekawe czy jak będę grzeczna dostanę lizaka. Na od powiedziane „Dzień dobry” dostałam ankiete
-Wypełnij ją i zostaniesz przyjęta-głosem potulności powiedziała
-Muszę?Może pani dać ją każdemu i tak wpiszę poprawnie-mruknęłam
-Nie żartuj,każdy tu jest dla ciebie.-Jej opanowanie mnie przestraszyło-Wiec teraz odpowiedzieć na pytania-rzuciła głosem nieznoszącym sprzeciwu.
-Można strzelać?-usiadłam na pufę.
-Bardzo śmieszne,humor jednak aż taki zły nie jest-podała mi długopis.
-Wiem,kazali mi tu przyjść. Czepiają się. To ja sobie pójdę- Wstałam kierując się do wyjścia.
-Pamiętaj,że żyję się raz.-na ton głosu zatrzymałam się.
-Skróć ankietę do jednej kartki i zostaję-ugryzłam wargę
-Nic nie zmieniam i żyjesz-mówiąc to podała mi karty i długopis. I odeszła pisać dalej za biurkiem, zostawiając mnie w osłupieniu. Usiadłam na parapet,mogliby dbać o rośliny lub one symbolizują osobę która tu trafi. Ta tabela nie ma sensu:
Czy czujesz się niepotrzebna?
Bardzo często[ ] Często [ ] Czasami [ ] Rzadko [ ] Nigdy [ ]
Czemu nie ma opcji zawsze kiedy kucyk do mnie mówi? Zapomnieli pewnie,dopisze
Czy czujesz się niepotrzebna?
Bardzo często[ ] Często [ ] Czasami [ ] Rzadko [ ] Nigdy [ ] Zawsze kiedy kucyk do mnie mówi[ V]
I już lepiej,kolejne
Czy czujesz się szczęśliwa?
Bardzo często[ ] Często [ ] Czasami [ ] Rzadko [ ] Nigdy [ ]
Hmm nigdy nie mów nigdy ale co poradzę
Nigdy [ V ]
Czy myślałaś o samobójstwie?
Bardzo często[ ] Często [ ] Czasami [ ] Rzadko [ ] Nigdy [ ]
Nigdy,jak oni mogą mnie obrażać. Mi po prostu przyszło do głowy aby wziąć 30 tabletek .
Każde pytanie było związane z moimi uczuciami nuda. Oddałam wypełnioną recepcjonistce obdarowując ją zimnym wzrokiem. Usiadłam znowu na parapet oczekując przyjęcia. Zaczęłam zauważać dziwne szczegóły. Fioletowe ściany zaczęły relaksować,plakat ukazujący wesołą gromadkę wystraszał uśmiechem.. Jak można się tak szczerzyć? Ulotki w koszyczki na biurko były na wszystko. Bardzo chuda dziewczyna która płacze z napisem u górze „Jestem za gruba”. Ludzie to jest miejsce wyjścia z tego czy powrotu?
-Dożyję przyjęcia przed 50?-spytałam
-Za chwilę,nie marudź. Bez tego nie dożyjesz tej 50-odpowiedziała nawet na mnie nie spoglądając.
-Czy przypadkiem pani pracą nie jest nasze pocieszanie i mówienie,że wszystko się ułoży?-prawie warknęłam
- Nie,moim zadaniem jest abyś nie uciekła ale,żebym nie użyła siły.-prychnęła i dalej pisała.
Zamarłam widząc obojętność. Przyzwyczajenie?
-Wejdź-rozległ się za parę minut głos nie wiem czy można go nazwać lekarzem. Weszłam o dziwo potulnie,szybciej z głowy. Usiadłam na krześle zawieszając torbę.
-Chyba humor ci dopisuję?-spytał siadając przede mną.
-Bardzo,to ja sobie pójdę. Mówiłam im,że przesadzają-wstałam szybko
-Czekaj,10 minut i dostaniesz spokój-rzucił spokojnie.
-Nie myśl o tym,że drugi raz wypełnię tą ankietę-odwróciłam się.
-Nie wymagam drugi raz,wymagam aż do prawdziwych odpowiedzi.
-To były prawdziwe
-Tak? Fajnie,że próbowałaś popełnić samobójstwo ale o tym nigdy nie myślałaś
-Może w kilku okłamałam no i?I tak każdy mógłby to zrobić za mnie-prychnęłam
-Masz to ty zrobić. Przypominasz trochę osła jesteś uparta ale trzeba cię pokierować
-Bardzo poprawnie nazwać kogoś osłem
-Mogłem też nazwać cię małpą,chyba osioł jest lepszy?-zaśmiał się
Usiadłam
-Dobra wygrałeś-rzuciłam
-Wiedziałem. Jesteś bardzo podatna na wpływ
Zamarłam
-Skąd wiesz?
-Łatwo się domyślić
-Czy to ty nie miałeś mi pomoc a nie dołować?
-Próbuję się dowiedzieć co czujesz i jak się zachowasz.
-Próbuj dalej
-Lilith- zamarłam dawno ktoś nie wymawiał mojego imienia-My próbujemy pomóc współpracuj trochę.
-Hmm nie obiecuję
-Przyszłaś tu to też plus i jeszcze nie uciekłaś
-Chciałam-dopowiedziałam zimno
-Lilith-znów obszedł mnie dreszcz-Masz najlepsze lata swojego życia i chcesz je zaprzepaścić? Zauważ dobre strony życia,kiedy złe nawiedzą Cię-powiedział poetycko.-Mam dla ciebie prace domową
-Szkoła?-prychnęłam.
-Tak dostaniesz złotą gwiazdkę za dobre zachowanie.-powiedział ironicznie
-Dobra to co mam zrobić?Esej?
-Iść na imprezę,na basen,.zakupy,kino. Zobacz jakoś przyjemność w tym czasie
-A może znasz jakiś adres?
-To nie moje zadanie. Do widzenia
Wyszłam wściekle. Za kogo on się uważa?! Jak tak chce to dostanie. Wyjęłam komórki dobrze mieć stare kontakty.
-Cześć. Pamiętasz depresantkę?-powiedziałam po usłyszeniu sygnału.
-Jak można nie pamiętać?-słychać było,że się uśmiechnął.
-Chciałeś mnie wyciągnąć na imprezę,masz szanse .
-Dzisiaj?-odpowiedział pewnie
-Chętnie przyjdź po mnie. Bay-przerwałam rozmowę,kiedyś był we mnie zakochany ma szanse.
Schowałam komórkę uderzyła o lalkę spadając na dno torebki. Zapomniałam o niej. Zmierzałam w kierunku przystanku kiedy zauważyłam,że autobus odjechał. Chociaż jest ładna pogoda. Wolnym chodem szłam przed siebie. Dziwne,że ulice są takie puste. Spoglądając na szare uliczki przemknął czerwony kosmyk włosów których właścicielka wchodziła na kamienice. Nigdy nie przechodziłam przez nie. Ciekawość walczyła z strachem.
-Nie i tak impreza mi na dziś wystarczy.-powiedziałam do siebie.
Powróciłam na wcześniejszą ścieżkę. Sąsiedzi chyba nie poczuli wiosny. Jak ja nienawidzę tego okresu. Czas pomiędzy zimą i latem nie wiadomo zmiana pogody hmm tak jak ludzie. Wchodząc do domu Lauren zaatakowała mnie pytaniami
-Witaj. Jak wizyta? Może coś zjeść? Jesteś bardzo chuda.-pytała szybko automatycznie
-Wiem,że to twoja praca i doceń,że komentuję tylko słowem nie.-poszłam do swojego pokoju.
Otworzyłam torebkę i wyjęłam lalkę położyłam ją na biurko. Nie spytałam kiedy zaczyna się. Jest 17:30,przepraszam 17:27. Wyjęłam czarna spodnie w ćwieki i czarną podartą bluzkę z napisem „The pretty” z szafy. Szybko umalowałam się,chyba nie obrazi się jeśli pożyczę od niej cienie. Podczas ścierania wylanego turzy(jak ja nie umiem się malować) zadzwonił telefon
-Cześć-odpowiedziałam jakie idealne wyczucie czasu.
-Nie zmieniłaś decyzji?
-A co chciałbyś?-rzuciłam złośliwie.
-Ty i impreza to ciekawy widok
-Wiesz,ze mam słabą głowę,jak co to ratuj mnie od jakiś głupot
-Hmm aż tak trudno nie będzie-zaśmiał się
-Zaczynam się bać,na którą mam przyjść
-Nie obrazisz się za 10 minut?
-To ja idę ratować mój beznadziejny makijaż-rozłączyłam się.
Skończyłam malować kreskę,lepiej już nie będzie. Spojrzałam na zegarek trzy minuty zawsze spoko. Zbiegłam po schodach gubiąc bransoletkę. Ach jak ja nie umiem się przygotowywać. Założyłam czarne lity i wyszłam nasłuchując się krzyków Lauren „gdzie idę?”. Wybiegłam kiedy wiedziałam,że mnie nie dogoni. -Ciekawe czy próbowała?-przeszło mi przez głowę. Zadzwoniłam do Blaina
-Jestem gotowa..
-Widzę-zaśmiał się i złapał mnie za ramiona. Prawie komórka mi spadła
-Prawie zawału dostałam!-krzyknęłam
-Taki początek dobrego wieczoru. Chodź!-skierował się w uliczki. Szłam za nim nieświadomie. Te same uliczki gdzie szła właścicielka dziwnego koloru włosów. Lampy były zbite a bloki zasłaniały z dwóch stron słonce,złapałam jego ręki aby widzieć gdzie idę.
-Jak ostatnio złapałem cię za rękę dostałem w twarz teraz też dostanę?-zakpił
-A co podoba ci się?-pościłam rękę i zaczęłam chodzić w ciemnościach.
-Chodź-złapał mnie za rękę-Z twoim talentem zgubisz się
Spojrzałam na niego jednym z najgorszym z swoich wzroków ciekawe czy zobaczył. Szłam jednak za nim potulnie. Zatrzymał się,myślałam,ze jesteśmy na miejscu ale dalej było ciemno.
-Musisz teraz wejść,radzę uważać ciężkie drzwi.-zwrócił się jak do dziecka. Podparł drzwi,żebym sobie nic nie zrobiła.
-Nie mam trzech lat-stwierdziłam oschle i weszłam do budynku. Za drzwiami wejściowymi wejście osłaniały drzwi z fioletowych nitek. Przechodząc przez nie poczułam zapach dymu nikotynowego i smród alkoholu. Nie przepadam za tym. Blaine szepnął coś nie zwróciłam na niego uwagi. Skoncentrowałam się na osobach będących na sali. Przy barze siedziały dwie dziewczyny które filtrowały z jednym chłopakiem,na parkiecie było bardzo dużo nikt nie wyróżnił się zachowaniem. Usiadłam na parapecie kiedy zaproponował drinka. Przez drzwi prowadzące do pokoju w którym nie byłam wyszła właścicielka czerwonych włosów,była trochę nieuczesana i miała podpinane guziki koszuli który umożliwiał łatwy widok stanika..Na szyi połyskiwał naszyjnik „Nickel”
-Gwiazda przybyła-powiedział sarkastycznie podając mi napój alkoholowy.
-Kto?-próbowałam nie pokazywać urazu do takiego typu napojów.
-Dowiesz się i to na pewno.
-Sekret?-przełknęłam.
-Długo tłumaczyć sama zobaczysz-zaśmiał się. Spojrzałam na bez imienną rozmawiała z kimś
-Co takiego dziwnego?-znowu ugryzłam słomkę.
-Masz odpowiedzieć-prychnął,odwróciłam się w jej stronę. Rozmowa przerodziła się w pocałunek,moje forever alone odwróciło się po chwili.
-Poznaj naszego promyka-wypił całą szklankę.
-Promyk?-położyłam drink na blat może nie zaważy,że nie dokończyłam.
-Największy promy nadziei dla tego miejsca.-zaśmiał się.-Przetłumacz sobie na angielski
-Wiesz,że ostatnio na lekcji byłam pół roku temu


Część II (Z punktu widzenia Ray)

Dzień jest paskudny. Dookoła ciemno,zimno i ponuro. Nienawidzę takich dni. Skręciłam w uliczkę z ulubionym lokalem. Może i nie jest jakiś pięciogwiazdkowy,ale pełno tam przystojnych naiwniaków,lecących na każdą która pomacha przed nim tyłkiem. Dobrze wiem co wszyscy dookoła o mnie myślą.Ale mam to gdzieś. Niektórzy mówią mi to wprost. 'Dziwka','Zdzira','Szmata'....Taa..Typowe. Ale wszyscy wiedzą że się nie zmienię. Zatrzymałam się po przeciwległej stronie ulicy i zgasiłam silnik. 'Czas się pobawić.'-powiedziałam Sobie w myślach. Rozpuściłam jednym ruchem długie czerwone włosy,i rozpięłam pierwszy guzik koszuli.Wyszłam pewnym ruchem z samochodu...Przez myśl mignęła mi myśl że miałam przyjechać taksówką...Wszyscy wiemy że nie dam rady prowadzić... Aa,pieprzyć to. Ruszyłam pewnym krokiem do drzwi kamienicy. Ludzie szli,ale ja nie zwracałam na nich uwagi. Odrzuciłam czerwone kosmyki za siebie i weszłam do środka.Weszłam do lokalu i pociągnęłam nosem... Mm...Zapach zawsze ten sam. Nikotyna i alkohol,uderzająca mieszanka. Czuję że ludzie wlepiają w nią wzrok...i dobrze wiem że część chce mnie zabić,a druga część chce wskoczyć mi do łóżka. Ignorując ciekawskie spojrzenia podeszłam do baru. Usiadłam na stołku czekając aż barman przygotuje mi drinka. Omiotłam wzrokiem pomieszczenie. Hmm... Jedyną osobą na której zawiesiłam wzrok był Ryan gadający po drugiej stronie baru z jakimś facetem...chyba Danielem *xd*. Niezły jest,nie powiem. Wysoki,dobrze zbudowany,świetne nieogarnięte,ciemne włosy.Hmm..Zauważył mnie.Uwielbiam to prowokacyjne spojrzenie brązowych oczu.Powiedział coś do kolegi z którym rozmawiał...Nie dałam rady wyczytać z ruchu ust,choć właśnie je,akurat podziwiałam *xd*. Podobno-Daniel,zaśmiał się kiedy ten coś powiedział i odwrócił się w moją stronę znacząco unosząc brew. Zachowując kamienny wyraz twarzy chwyciłam szklankę z drinkiem i wsunęłam słomkę do ust. Tym razem to Ryan uniósł brew,znów powiedział coś do podobno-Daniela,który znów się zaśmiał,wstał,i nadal się uśmiechając podszedł do szczupłej,skąpo ubranej brunetki siedzącej na kanapie w kącie. Kiedy zwróciłam wzrok na miejsce w którym przed chwilą stał ten anielsko-piękny-mężczyzna,Ryana już tam nie było. Właśnie wtedy,kiedy to zauważyłam ktoś objął mnie od tyłu w talii. Zaskoczona wzdrygnęłam się gwałtownie.
-Witam panno Fire,czyżby prowokacyjny humor?-mruknął bez ceregieli odsuwając palcem kawałek koszuli i obsypując pocałunkami moje ramię.
-No cóż,szybki dziś jesteś.-powiedziałam spokojnie,nadal zachowując kamienną twarz.
-Zgrywasz dziś niedostępną?-szepnął niby poważnie,choć w jego głosie było słychać nutkę rozbawienia. Puścił mnie nagle i usiadł na stołku obok.
-Ja? Niedostępną? Nigdy!-powiedziałam,możliwie nazbyt teatralnym tonem.-Zwłaszcza jeżeli chodzi o Ciebie.-powiedziałam juz ciszej nachylając się w kierunku chłopaka.
-Ostatnio było całkiem ciekawie,przedostatnio także.-mruknął uwodzidzielskim tonem popijając jakiegoś jasnozielonego drinka...Zaraz...Skąd on go wytrzasnął?
-Hmm...Z kim rozmawiałeś?-zapytałam,naumyślnie zmieniając temat.Chwyciłam swoją szklankę powoli popijając. Mhmm..Pyszny. Ryan uniósł brew,wiedząc co knuję,ale odpowiedział,jak dla mnie,zbyt spokojnym tonem.
-Z Danielem. Ciekawska jesteś.- uniósł brew i rzucił na mnie spojrzenie tych ciemnych oczu. Wie jak to na mnie działa. Chwyciłam szklankę i wolnym krokiem,stawiając przemyślane kroki w wysokich,czarnych czółenkach ruszyłam do małego zaplecza,które my wykorzystywaliśmy w inny sposób. Nie musiałam się oglądać żeby wiedzieć że on już za mną ruszył,zapewne śliniąc się na mój tyłek...Ach...Faceci... Kiedy już wyciągałam rękę w kierunku klamki,Ryan szybkim ruchem okręcił mnie twarzą do siebie i przygwoździł do ściany.
-Miło Panią widzieć,panno Fire.-mruknął niskim,schrypniętym głosem i pocałował mnie namiętnie,ale i szybko i krótko. Zanim zdążyłam zorientować się co się dzieję,byłam już na zapleczu.

Autorką opowiadanie jest Michiru. Ja opisałam tylko jej fabułę z punktu widzenia Ray :3


http://25.media.tumblr.com/tumblr_lwzhl1Zu7Y1ql71ymo1_500.gif

Offline

 

#2 2013-04-23 13:00:14

 Michiru

Aktywny

16235154
Skąd: Tam gdzie biegają demony.
Zarejestrowany: 2013-01-11
Posty: 1654
WWW

Re: Opowiadanie ;3

Zabiję x.x

I teraz zauważam ile literówek:O
I po co ja się na to zgodziłamx.x

Ostatnio edytowany przez Michiru (2013-04-23 13:14:47)


http://24.media.tumblr.com/ad20d9bbfe0db53e16cb5347c663e67f/tumblr_mrc3engRN51s6rhxpo1_500.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
mapa fotowoltaiki hotels-world.pl